niedziela, 7 lipca 2013

Więc chodź pomaluj mój świat...

Jedną z pierwszych zagwostek malowania armii jest wybranie dla niej kolorów. Oczywiście, można malować szablonowo lub jak kto woli - opierając się na fluffie ;), ale przychodzi w końcu moment, kiedy chce się zmiany lub po prostu reputacji tego, który ma zajebiście pomalowaną armię.
 Jest wiele sposobów na zdecydowanie się co do kolorystyki.

1. Metoda prób i błędów
2. Inspirowanie się już obecnymi połączeniami
3. Korzytstanie z programów dobierających kolor (dla grafików)/ Armypainterów czy innych cudów.

My zaprezentujemy Wam 4 opcję.

Przy której kilka osób będzie kręciło nosem, ale trudno ;P
Zacznę od drobnego wprowadzenia w sytuację.
 Siedziałam ostatnimi czasy w Twierdzy Gier i widząc pomalowane modele kolegi (pozdro Bonczek ;P) pomyślałam, że nie dość, że zbiera Legion, za który chciałam się wziąć to ma jeszcze go w super kolorystyce (Pozdro Ripek :P).
 Smutkowi mojemu nie było końca, bo też tak chciałam i w ogóle, a ściagać jest nieładnie. Strzeliłam focha (bo mogę) i usiadłam sobie w kąciku przeglądając podręcznik i rozmyślając jak pomalować sobie Legion, żeby był super i wszystkim gały na wierzch wychodziły.  
 Jak wiadomo - z czasem cienko, więc nie będę teraz kupować zestawu i  malować inaczej każdą figurkę z osobna, żeby się w końcu zdecydować. Bo zanim skończę, to minie 100 lat.  
 Wzięłam zatem karteczkę i przerysowałam model, żeby móc jak dziecko w przedszkolu, go pokolorować.
A więc na czym polega myk?

KROK PIERWSZY: Metoda jest dobra do większych modeli. Wybieracie model w internetach, drukujecie go sobie.



KROK DRUGI: Kupujecie kalkę albo jak nie macie kalki to bierzecie papier do pieczenia.
KROK TRZECI: Przekalkujcie obrys modelu.
KROK CZWARTY: Zeskanujcie, sfotografujcie lub zróbcie XERO obrysu w liczbie X (tyle ile potrzebujecie)



KROK PIĄTY: Wydrukujcie obrys.
KROK SZÓSTY: Pokolorujcie/ pomalujcie - najlepiej rozwodnionymi farbkami Vallejo, Citadel czy jakich używacie na codzień.
KROK SIÓDMY: Róbcie zdjęcia/ skanujcie po każdym kroku, bo może się okazać, że kolorowanka lepiej wyglądała przed nałożeniem jakiegoś koloru.



KROK ÓSMY: Gdy skończycie, przeróbcie zdjęcie w Photoshopie, Corelu czy innym programie, w którym będziecie mogli przejaskrawić, przyciemnić, zmienić kolory - powstanie Wam mnóstwo różnych wersji kolorystycznych i przekonacie się, co najbardziej odpowiada Waszym oczekiwaniom.  



WERSJA DLA UTALENTOWANYCH: 
1. Bierzesz kartkę, przerysowujesz model i kolorujesz
2. Jak cie się nie podoba, to namaluj sobie jeszcze raz, po co masz robić zdjęcia i drukować, skoro masz talent i zajmuje to 5 min ;)



poniedziałek, 13 maja 2013

Chcesz pograć w grę?

  Tak, to prawda, że ostatnio z Anią ucichłyśmy i zaległyśmy pod tonami pracy. Tak jak ogłosiłyśmy na facebook'u, ja zaczęłam pracować, Ania męczy pracę licencjacką i ramy czasowe naszej dyspozycyjności skurczyły się w tempie ekspresowym. 
  Nie znaczy to, że zawieszamy działalność, że przestaniemy kręcić filmiki czy pisać na blogu. Uznałyśmy to za kolejny etap w życiu, do którego należy się przystosować i wyciągnąć z niego wnioski. I tak też postanowiłam zrobić. Zainspirować się moimi nowymi doświadczeniami i brakiem czasu. 
  Tekst, który dla Was piszę jest dla wszystkich, bo uważam, że każdy znajdzie coś dla siebie. I uczeń szkoły gimnazjalnej i dorosły miłośnik, który wie, że pieniążek sam się nie zarobi, a głupio rezygnować z hobby. Jak i dla tych, którzy poznali sekret gospodarowania czasem i z zadowoleniem znajdują chwilę, żeby pocieszyć się swoją pasją jaką są gry, modelarstwo czy fantastyka.
  Pozwolę sobie na stanie się przykładem. 
  Ostatni rok był dla mnie czasem, który mogłam sobie w 100% zaaranżować wedle mojego uznania. To ja decydowałam ile czasu zajmie mi pisanie pracy inżynierskiej, ile chcę malować, ile grać w RPG'a, a ile siedzieć z Anią i tworzyć The Desperate Workshop. Żyć nie umierać. Ale przyszła obrona pracy inżynierskiej i przyszła praca, na którą się cieszyłam jak głupia (i z której dalej się cieszę, ale teraz nie o tym). I nagle dotarło do mnie jak niewiele czasu mi zostało. 
  Tydzień minął, a ja sobie uświadomiłam, że nie zrobiłam nic dla siebie. Trochę to smutne. 
I naszło mnie, że to jest moment, przez który musi przejść każdy. Prędzej czy później. 
Moment w którym wybieramy co jest dla nas ważne. A ja nie chciałam, żeby moje życie wyglądało jest ostatni tydzień. Moja praca jest dla mnie ważna, ale tak samo jest z przyjaciółmi i moim hobby. I nie mam zamiaru z niczego rezygnować. 
  Przypomniałam sobie jak często słyszałam od ludzi, z którymi rozmawiałam o swoim hobby:
"Też kiedyś grałem, ale potem jakoś tak czasu i chęci zabrakło"
"No pograłbym, ale znajomi już nie grają to nie mam z kim"
"No wiesz... praca, rodzina, takie tam... nie mam jak malować ".
Z całym szacunkiem dla moich rozmówców: ja tak nie chcę. 
  Nie ukrywam, że są wśród nas błogosławieni, których życie zawodowe kręci się wokół ich pasji, ale jest to mały procent osób, do którego nie każdy może należeć. 
  Wylewając teraz z siebie to wszystko, nie liczę na to, że jak jeden mąż staniemy razem i powiemy "O tak, to takie odkrywcze, rzućmy żony, dziewczyny, chłopaków, zostawmy pracę i chodźmy pograć". Mam jedynie nadzieję, że są osoby, które tak jak ja, uświadomią sobie, że są w momencie, kiedy decydują co jest ważne i na co chcą mieć czas. Bo chcieć to móc. A potem trzeba tylko sobie powiedzieć: Ten i ten dzień jest dla mnie i wtedy idę na sesję RPG, bo mnie ch*j strzeli jeśli nie odreaguję roboty. 
  Bo albo zaplanujemy sobie czas na coś albo skończy się na powrocie do domu, walnięciu się na kanapę i westchnięciu, że dzień był ciężki. I stracimy wolny czas na nic nie robienie, w momencie kiedy można było robić coś fajnie. 
  Mam też nadzieję, że ktoś przeczyta to i sobie pomyśli "Kurde, faktycznie od miesiąca wracam i padam na kanapę, a w sumie to bym rozegrał bitwę z X-em lub innym Y-kiem" i chwyci za telefon, napisze do kogoś na fejsie, albo jak nie ma do kogo pisać i dzwonić to sięgnie po książkę lub pędzel. 
  Albo, że zawrze pakt z diabłem (czyt. żoną), że ona idzie sobie gdzie chce tego i tego dnia, a innego siedzi w domu, pilnuje kwiatków, gdy to on bawi się w generała.
  Liczę też na to, że Szczęściarze (ci, którzy nie mieli problemu ze znaleziem czasu na granie), zlitują się nad starymi znajomymi (tonącymi pod naporem zmęczenia) z którymi dzielili pasję i przypomną o sobie. Zorganizują spotkanie, zaproszą na planszówkę lub inne cudo. Czasem wystarczy komuś przypomnieć jak fajnie było, żeby na nowo obudzić w nim dziecko.
  A jeśli jesteś rodzicem, to wkręć dzieciaka w fantastykę, jeśli masz dziewczynę to też spróbuj (bo nie zawsze wychodzi, ale próbować zawsze warto... :P). 
  Najważniejsze to nie wmawiać sobie, że nie ma się czasu. Czas jest, ale trzeba robić wiele rzeczy, a to jak zagospodarujemy czasem zależy od nas. I od nas zależy jak dużo z naszego czasu na odpoczynek chcemy poświecić swojemu hobby. 
  Tym akcentem kończę i idę oderwać Anię od pracy licencjackiej. 
Ola Desperatka

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Long time no see...

 Troszkę czasu minęło od naszego ostatniego wpisu, ale to dlatego, że mamy ostatnio bardzo duuużo na głowie!
Mamy jednak nadzieję, że w najbliższym czasie zrekompensujemy Wam mniejszą aktywność na blogu ;) A w chwili obecnej serdecznie zapraszamy WSZYSTKICH na event, w którym bierzemy udział! A wierzcie nam, warto się pojawić! 

TWIERDZONALIA odbędą się już w ten weekend - 13.04.2013 w szkole podstawowej nr.343 im. Matki Teresy z Kalkuty ul. Kopcińskiego 7 w Warszawie na Ursynowie! 
Co się będzie działo? 
Będą turnieje różnej maści : X-Wing, Munchkin, W40K, WFB, Warmachine. Do tego różne konkursy z nagrodami, nauka malowania i gry w bitewniaki. 
Przybywajcie licznie, zabierajcie młodsze rodzeństwo, rodzinę dalszą czy bliższą i znajomych, przyjaciół, kumpli, dziewczyny i kogo macie pod ręką! See you there!

                     A, żeby zobaczyć wydarzenie na facebooku kliknijcie TUTAJ :) 

 We know it has been a while since our last post. But the truth is we have a lot to do because of all kind of events! 
 One of them is TWIERDZONALIA and if you have possibility to take part in it - feel free to  ask us about details ;) 

wtorek, 26 lutego 2013

Stereotyp zabójca / Stereotype - The Killer

„Jak malujesz małe ludziki, to musisz mieć do siebie dystans”.
 Kto by pomyślał, że można usłyszeć taki mądry tekst o 6.00 rano po nieprzespanej nocy.

  Jest bardzo wielu ludzi, którzy mają obsesję. Dlaczego osoby, które są uzależnione od malowania figurek i wygrywania małych wojen są często gorzej postrzegane od osób, które nie wyobrażają sobie życia bez siłowni albo internetu? Każde uzależnienie jest złe, a wszystko w nadmiarze szkodzi. Ale jeśli oprócz armii elfów masz również szkołę, pracę, przyjaciół i życie, to nie jesteś gorszy od kogokolwiek.
  Dlaczego pięknie pomalowany miniaturowy czołg znika w obłokach obojętności, a dokładnie posklejany statek w butelce zostaje zalany zachwytem? Dlaczego tak niewiele osób będzie świętować naszą wygraną warhammerowego turnieju, ale każdy pochwali się znajomością z mistrzem świata w szachach? Dlaczego fantastyka jest uznawana za niższy gatunek niż horror, obyczajówki, a czasem nawet – komedia. Mimo, że jak pozostałe jest wymyślony i nie opowiada o rzeczywistości?
  Ludzie często nie są świadomi, że stworzenie całego świata, jego historii, tradycji, fauny i oprawy tak, żeby to wszystko miało sens, jest co najmniej tak trudne, jak zaplanowanie dobrej, trzymającej w napięciu historii przygodowej albo romantycznej. Czy to, że wolimy czasem zagłębić się w realia, które nie istnieją oznacza, że nie umiemy sobie radzić z naszym życiem i jesteśmy aspołeczni? To tak, jakby powiedzieć, że ktoś lubi kryminały, ponieważ marzy mu się morderstwo, ale nie ma odwagi go popełnić. Może od razu zamknijmy go w więzieniu, zanim dzięki książkom i filmom jej nabierze?
  Już pomijamy fakt, że baśnie i fantastyka są kopalnią wartości moralnych, którymi powinno się karmić nie tylko dzieci. Co z fantastyką, która jest współczesną przypowieścią, alegorią naszego świata? Czy jest sens rozmawiać z kimś, kto postrzega to jako „bzdury i chłam” a do tego generalizuje cały gatunek? (albo patrzy na fantastykę przez błyszczący pryzmat „Zmierzchu”) Po prostu wiadomo, że „rozmowa” ta nigdzie nie zaprowadzi.
  Sztuka jest sztuką. Olejny obraz albo węglowy szkic można powiesić na ścianie, a figurkę postawić na bitewnym stole. Jeśli jedno i drugie prezentuje wysoką klasę, to zasługuje na uznanie, a tworzenie każdej z nich może dawać satysfakcję i pozwolić wyrazić siebie. I jeśli twój czarny kwadrat na białym tle symbolizuje upadek cywilizacji, to mój zielony tyranid z zakrwawionym pyszczkiem jest przepowiednią tego, co zostanie z armii mojego przeciwnika.
  Jeśli hobby pozwala się oderwać od stresu (co jest tak bardzo ważne w dzisiejszych czasach) i poznawać nowych ludzi, to jest to dobre hobby. Nie pozwólmy tylko, żeby stało się ważniejsze od społeczeństwa i osobistego rozwoju. Nieważne wtedy, czy zbierasz znaczki, oglądasz wyścigi czy malujesz figurki. Jeśli siedzisz w tym tak bardzo, by nie mieć czasu i pieniędzy na odwiedzenie swojej mamy w dniu jej urodzin albo twój kot/ pies przymiera głodem, bo zapomniałeś, że minęły dwa dni odkąd ostatnio jadł, to wtedy jesteś złym człowiekiem, a nie nerdem, geekiem czy jakkolwiek inaczej zwykło się to nazywać.
  Ania lubi malować malutkie potworki, ponieważ dostrzega w tym bezpośrednie powiązanie z malowaniem paznokci. Dzięki jednemu, coraz lepiej wychodzi jej drugie i działa to w obie strony. Jednak ze zgrozą stwierdza, że rozegranie bitwy na dzień dzisiejszy przerasta jej możliwości. Zasady można ogarnąć i wcale nie wymaga to gigantycznego poświęcenia. Ale żeby zagrać i mieć szanse na wygraną – trzeba mieć o wiele więcej oleju w głowie, niż Ania w życiu usmażyła na patelni.
  Dlatego nie ubliżając Ani, czy naprawdę, NAPRAWDĘ, figurki są mniej szlachetne od jakiegokolwiek innego zajęcia?
  Nie zamierzamy nikomu wciskać na siłę naszego zdania. Bardzo ważną i zapomnianą w dzisiejszych czasach umiejętnością jest zdolność do szacunku. Jednak pragniemy wynieść naszą latarnię i poświecić tym, którym wydaje się, że w swoich ciemnościach widzą doskonale.
  Odkąd rozpoczęłyśmy działalność jako Desperatki poznałyśmy ogromną, a wręcz przepotężną ilość ludzi, którzy są inteligentni, uprzejmi, pomocni i niebywale otwarci, uczą się, pracują, mają rodziny, zainteresowania a wśród nich – fantastykę. Wbrew stereotypom, owo zainteresowanie nie stanowi celu i sensu ich życia, albo jedynego tematu, na jaki potrafią rozmawiać.
  Stereotypy to socjalni zabójcy i zwracamy się z uprzejmą prośbą, by nie pomagać im w zabijaniu.
Ola również cierpi z jego powodu, chociaż inaczej, niż można by się spodziewać w świetle tego tekstu. Jako że Ola sprawia wrażenie, jakby ją żywcem wycięto z żurnala, mało kto wierzy, że jej zainteresowaniem jest fantastyka. A zbyt często zdarza się, że gdy już zawiąże się rozmowa w tym temacie, Ola jest traktowana jak totalny laik, bo przecież skąd mogłaby wiedzieć cokolwiek, skoro czasem wygląda jakby dopiero co wyszła z plotek od kosmetyczki i popyla w 14 cm szpilkach.
I nic już nie zdejmie klapek z czyichś oczu, dopóki ten ktoś tego nie zechce.
  Dlatego fajnie by było, gdybyśmy sami nie wkładali stereotypowi broni do ręki. Pozwólmy ludziom polubić to, co nas wciągnęło. A nawet jeśli ktoś nie podzieli naszej pasji, na pewno nie nastawimy go pozytywnie, jeśli go z tego powodu go przekreślimy. Nie stwarzajmy iluzji naszej elitarności, jeśli nie chcemy, by traktowano nas jak outsiderów.
 Miejmy do siebie dystans.

***

"When you paint small soldiers, you can't take things too serious"
And who would have thought, it was said at 6 a.m after sleepless night.


  There are many people who are addicted. Why someone, who is addicted to painting models and winning small wars is often perceived worse than those who can't live without internet or gym? Every addiction is bad if it comes in excess. So if you have an army of elves and besides of that school, work, friends and normal life -everything's great!
  Why awesome painted, miniature tank disappears in indifference - and small ship in bottle is almost praised? Why there is just few to celebrate our winninng in Warhammer tournament, and many to boast about knowing Worlds Master in chess? Why Fantasy is cheaper than horror and comedy? Because it's unreal and says nothing about reality?
  People sometimes have no idea how it's hard to create whole world, it's history, tradicions, fauna and everything else so it still would have sense. And it's as hard as planning good and thrilling movie. Does our need of exploring unreal world mean that we can't menage our lives and we are asocial? It's like saying that someone who likes criminal storys likes them, because he is dreaming of a perfect murder but  has no courage to commit a crime. So let's put him in prison - just for sure.
   Aside of fact that fables and fairy tells are full of great values that can be learned - what with fantasy stories that can be alegory of our world? Is there any sense to talk to someone, who thinks that's a cheap crap and generalises whole type (or looks at fantasy through the sparkling prism of "Twilight")?  It's just known that this type of conversation goes nowhere.
  Art is art.  You can hang on your wall an oil painting or charcoal sketch and so your little models can stand on battle tables. If each of those present high quality they should be treated with respect.Creating them could gave satisfaction and let express yourself. And if some black square on white background symbolise something for someone so does my Tyranid with his snout in blood (so fear!).
  If your hobby gives you possibility to relax (and that's realy meanigful in this days), meet new people you can say it's a "good hobby". Just don't let it be more important than society and your personal progress. No matter if you collect stamps, watch sports or paint figures. If you're too deep in it to have time or money to vist your mom at her birthday or your cat/dog is dying bacause of hunger, because you forgot it has been two days since last feeding, than you're just a bad person, not a nerd, geek or whoever. 
  Ania likes to paint her small evil creatures just because she sees direct connection with nail painting. Because of one she's getting better in other one and it works conversely. But truth is, she can't see herself taking her army through battle (not yet) to victory. You can learn rules and it's not hard, but still you need your brain to cooperate.  (No offence Ania)
  So are figures anyhow less noble than any other hobby?
  We don't want to say how people should think, but truth is that mamy of them forgot about such beautiful thing as showing respect. What we want to do is let a little bit of light for those who are sure of they ability to see in the dark.  
  From the moment we started to be The Desperate Workshop we met so many great people that are inteligent, king, helpful and openminded, they study, work, have families, many interests and one of them is Fantasy. And in spite of the stereotype it's not the only topic to talk about with them.
  Stereotypes are social killers and so we have a request - don't help them in that.
  Ola also can complain because of it. In a little bit different way than many could think. Well, she seems like cut from a journal and not many believe she is quite a nerd. And even if the topic of conversetion will get to RPG's and other stuff, she is treated like a layperson. Why? One look and you might think she just came back from her manicure and has no better shoes than 7 inch heels. 
 Noone will change his opinion about something unless he want's to.
 Also it would be great not to put weapon into Stereotypes hand. Let people like our passion. And even if they don't want to join us in it - make them think of us positively. Don't create an ilusion of an elite group if we want to be treated like outsiders.
So let's don't take things to seriously. 

poniedziałek, 11 lutego 2013

Turniej Bazyliszek/ Basilisk Tournament

The first text is in polish, for the english scroll down.

- Chciałybyście się pokazać na Bazyliszku? – padło pytanie.
- Nooo… - zawyły - Faaaaaajnie by było... 
I tak wylądowałyśmy na dwudniowym turnieju WFB klasy Master w Łomiankach. 
Dziękujęmy, Riplay!
To był nasz pierwszy turniej w życiu i zostałyśmy oczarowane. 
Dwa dni niezmordowanej walki i dobrej zabawy – nie spodziewałyśmy się, że da się to tak rewelacyjnie połączyć, a Stowarzyszenie Bazyliszek poradziło sobie z tym świetnie. W sobotę od 10.00 do 20.30 a w niedzielę od 9.00 do 15.30 trwały bitwy, których zaciekłości i finezji (a tam finezji - epickości) nie sposób opisać. W przerwach między turami, o rozluźnienie i oderwanie się od meandrów taktyki wojennej zadbała Twierdza Gier z naszą skromną  asystą.
W przydzielonym nam kawałku sali rozstawiliśmy farby, pędzle oraz gry, odrobinę mniej skomplikowane i czasochłonne niż Warhammer. Mimo, że prawie 99% procent zebranych zajętych było Bitwami, my też mieliśmy co robić i czym się zająć - największą uciechę miałyśmy pomagając dzieciakom postawić ich pierwszy krok w stronę turnieju – czyli pomalować swoją pierwszą figurkę. Jak się okazało, na takim wydarzeniu nie pojawili się jedynie starzy wyjadacze.
W międzyczasie poproszono nas o pomoc w ocenianiu figurek i przez pierwszą bitwę czułyśmy się naprawdę ważne! Kilka armii sprawiło na nas wprost piorunujące wrażenie (na Ani prawie wszystkie). Taki turniej był dla nas kopalnią motywacji do dalszego działania! 
Nie wspominając już o kopalni nowych znajomych.
Zostałyśmy przyjęte tak dobrze, że aż dostałyśmy drobne upominki. 
Dlatego dziękujemy organizatorom i sponsorom eventu. O tym co to za upominki przekonacie się w nadchodzących tutorialach!
Drugiego dnia, oprócz farbek i modeli, na naszym stole pojawiło się bardzo dużo korków od butelek (po winie), z których mogłyśmy rzeźbić. Dzięki temu powstał nasz szybciutki tutorial o cięciu korka (Live i z przymrużeniem oka).  Ania przekonała się wtedy, że nie warto lekceważyć rad na temat trzymania noża i cięcia w powietrzu. (Ola wyszła na niecałe 5 minut, a gdy wróciła Ania miała już plaster na palcu).
Podejrzewamy, że nie uda nam się przekazać tego jak świetnie było, dlatego ocena końcowa: Podsumowujemy ten weekend jako bardzo udany i czekamy na kolejny turniej!!!


Więcej zdjęć na fanpage'u i kanale.
No i jeśli chcecie się czegoś dowiedzieć piszcie na desperate.workshop@gmail.com


Kanadyjskie krążki – wciąż nie wiemy, jak ta gra się naprawdę nazywa. Ale odstresowywała rewelacyjnie! Podziękowania za nią ślemy do grybezpradu.pl!
Canadian discs - still don't know how this game is really called. But de-stressed us really great! Thanks for it, grybezpradu.pl!
Przyszli mistrzowie trenują swoje umiejętności pod okiem Oli :)
Future champions train their skills under the Ola's guidance

'You wanna show up on Basilisk?' question has been raised.
'Well....  Sure, it would be great'
And that's how we ended on two-day tournament of WFB Master Class in Łomianki.
 Thanks, Riplay!
It was our first tournament and we can say - it was awesome. Two days of  tireless fihts and great fun - we didn't expect that it's possible to combine. Basilisk Association did a marvelous job.
 On Saturday from 10 a.m. to 8.30 p.m and on Sunday from 9 a.m to 3.30 p.m lasted battles, which we can not describe becaue they were just to epic. While breaks, between tours, shop Fortress of games, with our little assist, took care of all those who needed a little bit of rest from tournament.
 We had a corner for ourselfs and there we had some paints, brushes and games less complicated and time-absorbing than WFB. Although 99% of gathered were busy with Battles, we also had someting to do. It was great pleasure to help kids make their first step of having an army - which is painting the first model.
 Meanwhile, we were asked to rate the armies, so we felt realy important! Few of them caught our eye and made a big impression (on Ania - most of them).  That's why we are even more motivated now!
 And also we met great people.
We got down well (we even got small gifts, to know what was that watch our next tutorials). That's why we want to thank organizers and sponsors of the event.
 On second day apart of paints, brushes and models, on our table we had quite a lot of cork (from bottles), from which Ania started to form little stones for bases. Ania learned that it's good to listen to some advices "how to use knife and not kill yourself" (After Ola told her how to cut the cork, she left Ania for a while unattended. When she came back Ania had a patch on her finger).
 After all we assume that there is now way to say how great was the tournament, so we will say:
It was a  fulfilling weekend and we can't wait to go to the next tournament!  

To find more about us click here for facebook fanpage and our channel on YT!
Also write to us on desperate.workshop@gmail.com

środa, 6 lutego 2013

first word

And u do what? 

We make various kind of tutorials. Our movies (for beginners mostly) are about problems, which loomed large in our minds once. Hope that we can rivet more practiced modellers' attetion too ;)
Beside, we refute myth "Girls don't get this" by showing up on battlegames events. And fantasy events too! Because we aren't just the incarnations of Eldar Farseer and Mother of the Swarm, but also we can survive in the post-apocalyptic USA, we know secrets of World of Darkness and  which beer not to order in inns.

Kręcimy tutoriale różnego kalibru. Tworzymy filmiki dla początkujących, poruszając tematy, które i nam kiedyś spędzały sen z powiek. Mamy nadzieję, że dajemy radę przykuć też uwagę bardziej doświadczonych modelarzy ;)
Oprócz tego obalamy mit, że dziewczyny „są nie w temacie” i z przyjemnością pojawiamy się na eventach  związanych z bitewniakami. Oraz fantastyką! Bo nie tylko jesteśmy wcieleniami Eldarskiej Wyroczni i Matki Roju, ale również umiemy przeżyć w Stanach po apokalipsie, znamy tajemnice Świata Mroku i wiemy jakiego piwa nie zamawiać w karczmie.

Desperate when?

Ola is the one, who started it quite long time ago. It's hard to say, how it happened, that figures ended in a box underneath dust. After almost 7 years the intrest in models came back with doubled power, after Interior Design studies, when colors become more beautiful and even more exciting. Also, the greater and powerful need has occured, need of creating own, undefeated army. And when Ania was under attack of the same topic every day, so she gave in and decided to understand, why her friend is so excited. That was the moment when she heard for the first time in her life "We need our Mommy of Swarm..."


To Ola zaczęła. I to dość dawno temu. Trudno powiedzieć, jak to się stało, że nagle figurki wylądowały w pudełku i przykrył je kurz, a dopiero po 7 latach pasja wróciła i to ze zdwojoną siłą, bo po studiach dekorowania wnętrz  kolory nabrały tylu nowych wymiarów i głębi! Pojawiła się również nieodparta potrzeba zgromadzenia swojej własnej, niepokonanej armii (i utarcia kilku nosów). A kiedy uszy Ani były bombardowane wciąż i wciąż tym samym nudnym tematem, w końcu się ugięła i postanowiła przekonać, czym jej przyjaciółka tak się ekscytuje. I wtedy właśnie usłyszała wołanie: „potrzebujemy Mamy Roju!’…


Together forevah!

We know each other since 1999 and even though endless fights, completely different attitudes and slight age diffrence, we can see us 'live happily ever after'. We are like sisters and you can't pick your family after all.

Znamy się od około 1999 roku i mimo wiecznych kłótni o pierdoły, rozbieżnych poglądów, skrajnie różnych charakterów oraz drobnej różnicy wieku, wróżymy sobie jeszcze znajomość „długą i szczęśliwą”. Po tym wszystkich jesteśmy dla siebie jak siostry, a rodziny się przecież nie wybiera.



Kanikuły

Yup, very big part in this project had long, carefree holiday season. The idea rise in September 2012, but with the end of the summer The Desperate Workshop fell into a lethargy until it was kicked in duble ass and has started to warm up.

Tak, bardzo duży udział w tym przedsięwzięciu miał długi, wolny od trosk wakacyjny okres. To właśnie we wrześniu 2012 narodziła się idea i chociaż z końcem lata Desperate Workshop zapadł w letarg, to niedługo potem został dość mocno, ale i przyjemnie kopnięty w podwójną dupkę (pozdro Lydia :*) i zaczął rozkręcać się na całego.

Why so desperate?


We like making movies and we like painting. So what, that we don't have an equipment? Borrowed camera, our voice often recorded separately (by the other camera), the lighting by the desk lamps, the basic program for creating movies on the laptop - and nothing is impossible!


Lubimy robić filmy i lubimy malować. Co z tego, że nie mamy sprzętu? Pożyczona kamera (pozdro Mataj :*), głos często nagrywany osobno (aparatem), oświetlenie lampkami z biurka, podstawowy program do montowania filmów na laptopie – i nic nie jest niemożliwe!

Work for shop
There are two of us, so we need a lot of space. We mostly show up on YouTube.com, but also Facebook Fanpage works really hard. We are initiating the Blog for people, who prefer reading (or just don't like our voices). Besides, we promise that here our activity will be bigger (because writing is easier that shooting, creating, rendering for all night long and then uploading on YouTube for another one).

www.youtube.com/TheDesperateWorkshop
www.facebook.com/TheDesperateWorkshop

Jesteśmy dwie, więc i przestrzeni potrzebujemy dużo. Naszym głównym frontem jest YouTube, ale również fanpage na Facebooku prężnie działa. Bloga rozkręcamy dla tych, którzy wolą czytać (albo po prostu nie lubią nas słuchać). Poza tym obiecujemy, że tutaj aktywność będzie większa (bo łatwiej nam coś napisać, niż nakręcić, zmontować, renderować przez całą noc, a potem jeszcze uploadować przez kolejną).